Okazuje się, że żony celebrytów także uważają, że nie muszą stosować się do reguł obowiązujących "zwykłych ludzi". Z takiego założenia wychodzi najwyraźniej żona Piotra Kraśki, Karolina Ferenstein. Tak długo zwlekała z uregulowaniem zobowiązań wobec innego kierowcy, że poszkodowany w końcu… poskarżył się Faktowi.
Do stłuczki doszło na początku lipca. Jak informuje tabloid, z winy Ferenstein drugi samochód wjechał w bok jej auta. Ferenstein szybko zaproponowała, by nie wzywać policji i zapewniła, że ureguluje rachunek. Niestety, w praktyce odzyskanie pieniędzy nie okazało się tak proste...
Miałem pogięte rury, zderzak poszedł na zaczepach i chłodnica klimatyzacji - wspomina Rafał Demiańczuk, kierowca poobijanego samochodu. To się ciągnie od 1 lipca. Koszt naprawy wyniósł 1800 złotych. Dzwoniłem do pani Karoliny, wysyłałem jej SMS-y, rozmawiała nawet z moim mechanikiem. Ale przelewu nie zrobiła.
Ferenstein idzie w zaparte, że w ogóle nic się nie stało.
Ten pan twierdzi, że wjechał mi w bok samochodu, a ja nic nie poczułam, na moim aucie nie ma śladu zarysowań, nie widać nawet najmniejszej szkody - tłumaczy się w rozmowie z Faktem. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Zapewniam, że uregulowałam już płatności.
Z tą wersją nie bardzo zgadza się korespondencja SMS-owa zachowana w pamięci telefonu komórkowego poszkodowanego kierowcy. Wynika z niej, że Karolina rzeczywiście unikała płacenia. Raz pisała, że musiała wyjechać, drugi raz, że nie może rozmawiać i zadzwoni innego dnia. Jak ujawnia tabloid, przelew w końcu zrobiła, ale dopiero... po rozmowie z dziennikarzem.
Wcześniej za każdym razem przekonywała mnie, że lada moment pieniądze powinny wpłynąć na moje konto - przyznaje Demiańczuk. Dopiero po rozmowie z Faktem uregulowała płatności.
Gratulujemy.