Krzysztof Ibisz regularnie płaci wyznaczone przez sąd miesięczne alimenty w wysokości 7 tysięcy zł na każde ze swoich dzieci. Przypomnijmy, że ma dwóch synów: Maksymiliana z małżeństwa z Anną Zajdler-Ibisz oraz Vincenta z małżeństwa z Anną Nowak-Ibisz. Być może dlatego relacje z ich matkami tak dobrze mu się układają. Ibisz nie chce ryzykować i nadużywać cierpliwości byłych żon, więc sumiennie wywiązuje się z obowiązku alimentacyjnego. Jednak 14 tysięcy złotych co miesiąc to wysoka suma, a praca prezentera telewizyjnego nie należy do szczególnie stabilnych. Ibisz przekonał się o tym na własnej skórze, gdy po klęsce prowadzonego przez niego programu 7420 Milion od zaraz, został zesłany do niszowego Polsat Cafe.
Aby wyrobić się z płatnościami, prezenter łapie więc prawie każdą fuchę, która mu się nawinie. Najchętniej chałturzy na imprezach branżowych, bo ich organizatorzy najwięcej płacą. Ale, w razie potrzeby nie pogardzi także otwarciem supermarketu. Zobacz: Ibisz i Paulla chałturzą razem! (ŚLICZNE ZDJĘCIA)
Jednak znajomi prezentera zapewniają, że kiedy spędza czas z synami, zapomina o pracy.
Gdy jest z synami, nie odbiera telefonów - zapewnia w rozmowie z tygodnikiem Rewia osoba z otoczenia Ibisza. Wyznaje zasadę, że ważniejsza od ilości czasu spędzanego z dzieckiem jest jego jakość.
Starszego syna zabiera już "na salony":