Jak już pisaliśmy, w procesie Katarzyny W. pojawił się nowy świadek, który sam zgłosił się do katowickiego sądu. Wczoraj złożył swoje zeznania. Mężczyzna natknął się na Katarzynę i Bartłomieja Waśniewskich w pociągu, jednak nie po śmierci ich dziecka, jak wcześniej informowały tabloidy, lecz jeszcze gdy Katarzyna była w ciąży...
Słyszałem jak mówiła do męża, który tulił się do jej brzucha: po co ludzie wychowują dzieci, kiedy inni jeżdżą za granicę i dobrze się bawią? - zeznał Stanisław S. Bardzo mnie to zbulwersowało, bo przypuszczałem, że ta kobieta jest w ciąży.
W sądzie pojawił się także policjant Daniel P. z Cieszyna, który przypomniał, co na temat śmierci Madzi mówiła koleżanka Katarzyny z aresztu, Beata Ch., oskarżona o zamordowanie swojego synka Szymona.
Kiedy prowadziłem czynności z Beatą Ch., dowiedziałem się od niej kilku szczegółów dotyczących okoliczności śmierci Magdaleny Waśniewskiej - zeznał funkcjonariusz. _**Z tej opowieści wynikało, że Madzia zginęła podczas imprezy**_.
Podobno do jej uduszenia doszło w obecności czterech osób. Potem matka Madzi zawinęła dziecko w kocyk i ukryła zwłoki w parku. Katarzyna W. opowiadała Beacie Ch., że oczywiście nie działała sama, bo nie byłaby w stanie sama podnieść ciężkiego kamienia, pod którym umieściła ciałko córki.
Nie powiedziała, kto jej pomagał - dodał Daniel P.
Przypomnijmy, że w świetle nowych zeznań bardzo prawdopodobne jest, że przed sądem ponownie będzie musiał stawić się ojciec Madzi. Ciekawe, czy przeszkodzi mu to w promocji książki.