Jak już pisaliśmy, Adrianna Biedrzyńska po 19 latach małżeństwa postanowiła rzucić przez telefon swojego męża, Marcina Miazgę. Razem z nim z domu aktorki wyprowadziła się jej córka, która zawsze była znacznie bliżej związana z Miazgą niż z własną matką. I to mimo że mężczyzna nie jest jej biologicznym ojcem...
Okazuje się, że Biedrzyńska zaryzykowała wszystko dla nowego, młodszego kochanka, którego poznała podczas trasy po Kanadzie. Poznali się podobno na lotnisku i z miejsca się w sobie zakochali. Adriannie nie przeszkadzało to, że jest mężatką, zaś jej nowy ukochany ma żonę i dwójkę małych dzieci.
Ona miała występy w Kanadzie, a on był ich konferansjerem - zdradza w rozmowie z Faktem koleżanka aktorki. Oddelegowano go, by przywiózł Adę z lotniska. Tak zaczął się ten romans, dla którego on zostawił rodzinę w Kanadzie, a ona rozbiła swoje niemal dwudziestoletnie małżeństwo.
Sebastian Błaszczak jest młodszy od aktorki o 12 lat. Na stałe mieszka w Kanadzie, gdzie założył rodzinę. Kiedy poznał Biedrzyńską, poinformował żonę, że musi wyjechać "w sprawach służbowych", po czym zniknął.
Na salonach mówi się, że kobieta, która urodziła mu dwójkę dzieci, nie ma nawet pojęcia o tym, że ten żyje w Polsce z inną - pisze tabloid. Błaszczak od razu wprowadził się do podwarszawskiego domu aktorki. Nie musi martwić się jej mężem. Biedrzyńska tuż po powrocie do kraju kazała mu spakować się i wynieść. Jej córka, Michalina, też opuściła dom.
Znajomi 51-letniej aktorki nie są zachwyceni zmianami, jakie wprowadziła w swoim życiu.
Ada całkowicie straciła głowę dla Sebastiana - mówi w rozmowie z tabloidem jej przyjaciółka. Zachowuje się jak zakochana nastolatka.
Podobno nie wyklucza trzeciego w swoim życiu ślubu. To może jednak okazać się trudne, bo wprawdzie mąż aktorki złożył już pozew rozwodowy, jednak żona jej kochanka nawet jeszcze o niczym nie wie. No, chyba że nas teraz czyta.