Natalia Siwiec wykorzystuje okazję do lansu na wszelkie możliwe sposoby. W najnowszym wywiadzie zadbała o to, by opowiedzieć o wszystkich kontrowersyjnych tematach. Najpierw wyznała, że "ma fazę na Rihannę" i chętnie związałaby się z kobietą, a potem zapewniła, że jej rachunki jej na 40 tysięcy złotych miesięcznie za ciuchy wcale są skromne, bo jej znajome wydają po 200.
Siwiec mówi też o wielkiej, światowej karierze, jaką mogła zrobić po Euro 2012. Chwali się, że pomimo wielu ofert wolała zostać w Polsce i wzbudziła sensację w obu Amerykach, gdzie poleciała po zakończeniu mistrzostw.
W Brazylii jak na ironię, po Euro dostali kota na moim punkcie. W telewizji Globo zrobili dwudniowe spotkanie ze mną. Byli zachwyceni, że mówię po portugalsku. Mogłabym tam zrobić bardzo dużo fajnych rzeczy - mówi Siwiec w Gali. Ale teraz wybrałam Polskę. Nie wyobrażam sobie jednak życia w Polsce na stałe. Nie czuję się tu zbyt dobrze. Pogoda i ogólna energia są nie do przyjęcia.
Natalia chwali się, że w Stanach Zjednoczonych również została celebrytką. Jej tytuł "Miss Euro" zrobił tam ponoć wielkie wrażenie:
Tam jest niesamowity kult "celebrities". Wystarczy, że jesteś tylko trochę znana, a już szaleją na twoim punkcie - cieszy się. Byłam na imprezie z Salmą Hayek, wchodzę i przedstawiają mnie: "To jest Miss Euro". I wszyscy: "Wow! A kiedy oddajesz koronę?", i całują mnie po rękach: "Wróć do nas. Jesteś cudowna".