Robertowi Lewandowskiego nie układa się ostatnio z szefami Borussi Dortmund. Najwyraźniej władze klubu nie traktują go tak poważnie, jak by chciał. Wiosna upłynęła Robertowi na negocjacjach z Hansem Joachimem Watzke, żeby puścił go do Bayernu. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło. Po tym jak z klubu odszedł Mario Goetze, szefowie nie chcieli już słyszeć o kolejnych transferach, chociaż wcześniej w nieoficjalnej rozmowie obiecywali Polakowi, że nie będą stawiać przeszkód.
Na dodatek Robert, chociaż strzelił w poprzednim sezonie 36 gole w 48 meczach, zarabia znacznie mniej niż jego niemieccy koledzy. Na "otarcie łez" Watzke obiecał mu dużą podwyżkę. Zamiast dotychczasowych 1,9 mln euro rocznie miałby dostawać aż 6 milionów... Plus bonusy.
Okazało się jednak, że tak jak w przypadku transferu, nic z tego nie wynikło.
Znów się zawiodłem - żali się piłkarz w rozmowie z Faktem. Najpierw osoby w klubie mówią mi prosto w oczy jedno, a później jest zupełnie odwrotnie niż się umawialiśmy. Biorę takie rzeczy bardzo poważnie, bo kiedy sam coś obiecuję, to dotrzymuję słowa. Zawsze byłem wobec wszystkich w klubie fair. Ale w przypadku władz Borussi znów się zawiodłem.
Jak informuje tabloid, Watzke i dyrektor sportowy Michael Zorc przeprowadzili z Robertem rozmowę, z której wynikało, że jako zadośćuczynienie za zablokowanie transferu piłkarz otrzyma podwyżkę. Razem z bonusami dałoby mu to około... 9 milionów euro rocznie.
Ostatecznie jednak Watzke i Zorc wycofali się ze złożonej obietnicy. Lewandowski nie kryje rozczarowania i trudno mu się dziwić. Stracił aż 7 milionów euro, czyli 30 milionów złotych! Zapowiada, że takie traktowanie prędzej czy później odbije się na jego grze.
Zawsze staram się grać jak najlepiej, bo pracuję na swoje nazwisko. Strzelam jak najwięcej goli - wyjaśnia w wywiadzie. Nie oszczędzam się, jestem profesjonalistą, ale zachowanie wobec mnie jest nie fair. I nie chodzi o to, co powiedziano mojemu menedżerowi, ale co powiedziano mnie. Prosto w oczy. Nie wiem, czy kiedyś nie będzie tak, że cała sytuacja nie będzie miała gdzieś na mnie wpływu. Że przeniknie do podświadomości i przyjdzie taki moment, że zagram gorsze spotkanie.