Jak wiadomo, tegoroczny pobyt Alicji Bachledy-Curuś w Polsce był wyjątkowo długi. Dopiero przymuszona terminem rozpoczęcia zdjęć w Nowym Jorku aktorka zaczęła się zbierać do odlotu. Miała w Polsce do załatwienia kilka spraw, m.in operację chorych zatok. Chciała także spędzić trochę czasu z tatą, który po ciężkiej chorobie wraca do zdrowia. Okazuje się, że to nie jedyne powody. Jak informuje tygodnik Rewia, chodzi o mężczyznę...
Konkretnie o Sebastiana Karpiela-Bułeckę. Aktorka i były narzeczony Kayah poznali się rok temu na planie świątecznego wydania programu Jaka to melodia?. Muzyk od razu dał do zrozumienia, że Alicja bardzo mu się podoba. Potem niejednokrotnie wspominał o tym publicznie np. podczas występów dla amerykańskiej polonii.
Po nieudanym związku z Kayah, rodzina Sebastiana kładzie mu ponoć do głowy, że jedyną partnerką dla górala jest góralka.
Pasują do siebie - potwierdza w rozmowie z tabloidem osoba z otoczenia muzyka. Dzieli ich wprawdzie 7 lat, ale oboje są urodzeni pod tym samym znakiem zodiaku, Alicja 12, a Sebastian 14 maja. Nikt tak drugiego Byka nie zrozumie jak inny Byk. Zresztą Sebastian nawiązał już doskonały kontakt z synkiem Alicji. Starają się ukrywać ten związek, ale to coś poważnego.
Niedawno widziano aktorkę i muzyka razem na zakopiańskich Krupówkach. Wyglądali jak szczęśliwa rodzina.
Trzymali się za ręce, on niósł na barana małego Henry'ego i co jakiś czas przytulał Alicję - relacjonuje świadek. Gdy ktoś ich rozpoznał, od razu odskakiwali od siebie.
Może zależało im na tym, by nie dowiedział się były partner Alicji, Colin Farrell. Zapowiedział jej w końcu, że jeżeli z kimś się zwiąże, zmniejszy jej alimenty. O 50 tysięcy miesięcznie.