Proces oskarżonej o uduszenie półrocznej córki Katarzyny W. wyraźnie nabiera tempa. Prokurator i sędzia mają nadzieję zakończyć sprawę do końca wakacji. Do tej pory odbyło się już 12 rozpraw, wliczając wczorajszą.
W katowickim sądzie zeznawało troje świadków: dwójka nauczycieli i policjant z Katowic. Nauczyciele potwierdzili, że Katarzyna W. przeszła szkolenie w zakresie udzielania pierwszej pomocy. Jednak śledztwo wykazało, że nie próbowała ratować córki, gdy ta, jak zapewnia Waśniewska, wysunęła jej się z kocyka i uderzyła główką o próg.
Ku rozczarowaniu oskarżonej sędzia Adam Chmielnicki po raz kolejny oddalił wniosek obrony o powołanie nowego biegłego. Najwyraźniej tajemniczy "laryngospazm", w którym Waśniewska i jej obrońca pokładali takie nadzieje, nie doczeka się rozwinięcia w tej instancji.
Jak informuje Super Express, Katarzyna W. na decyzję sędziego zareagowała bardzo emocjonalnie.
Na ławie oskarżonych zareagowała złością, gdy sędzia po raz kolejny odrzucał wniosek jej adwokata - pisze tabloid. Podważenie obecnej ekspertyzy to była ostatnia szansa dla Katarzyny na uniewinnienie. Waśniewska słuchała zaś obojętnie, gdy nauczyciele mówili, jak uwielbiała biologię i chodziła na kółko biologiczne.
Te zeznania pośrednio także ją obciążają. Jeśli bowiem tak bardzo interesowała się nauką biologii i przeszła przeszkolenie z zakresu pierwszej pomocy, powinna była podjąć przynajmniej próbę ratowania córki. Oczywiście gdyby jej wersja wydarzeń była prawdziwa. O tym, że prawdopodobnie nie jest, sąd zadecyduje być może już 26 sierpnia.
Trzymamy kciuki.
Na wczorajszej rozprawie sędzia poprosił strony, by na następną rozprawę, której termin został wyznaczony na 19 sierpnia, przygotowano mowy końcowe.