W zeszłym tygodniu Anna Przybylska przeszła poważną operację usunięcia guza trzustki w gdańskim Centrum Medycyny Inwazyjnej. To z pewnością było dla niej trudne przeżycie. Jak wyznała w jednym z wywiadów, wszyscy w jej rodzinie umarli na raka. Szczególnie tragicznie potoczyło się to u jej taty.
Zmarł w półtora miesiąca od postawienia diagnozy - wspominała w rozmowie z Galą. Bardzo mi go brakowało, miałam 16 lat kiedy odszedł i moje poczucie bezpieczeństwa się rozsypało.
Jej mąż, Jarosław Bieniuk nie mógł odwiedzić jej w szpitalu, bo był na zgrupowaniu. Zadedykował jej za to gola, którego strzelił w meczu z Barceloną.
Ania jako matka trójki dzieci, zdając sobie sprawę z genetycznego obciążenia, regularnie się bada. Jest więc duża szansa, że jeśli nawet wykryte schorzenie niesie jakieś ryzyko, to stało się to na tyle wcześnie, że lekarze mogą jeszcze dużo zdziałać. Jednak zdaniem eksperta tabloidu, nic nie wskazuje na to, by miała jakieś powody do obaw.
Po takiej operacji metodą tradycyjną pacjent wychodzi do domu po dwóch tygodniach - wyjaśnia. Założony ma drenaż i przychodzi do przyszpitalnej przychodni na kontrole.