Czy to właśnie oni mieli zeznawać na korzyść Katarzyny Waśniewskiej kiedy tylko kiwnie palcem? Tym chwaliła się koleżankom spod celi... Zapewniała, że ma świadków, którzy zeznają w sądzie, co tylko będzie chciała. Na razie jednak nikt taki się nie pojawił. Za to dwóch potencjalnych świadków nagle zniknęło i nie można ich odnaleźć. Chodzi o zakonników ze wspólnoty Tebah w Czeladzi, blisko zaprzyjaźnionych z Waśniewską.
Dwaj zakonnicy wyjechali za granicę i nie można ich postawić przed sądem. Są ważnymi świadkami, bo kilka lat temu co najmniej przez rok mieli stały kontakt z Katarzyną Waśniewską - pisze Fakt. Służyła z nimi nawet do mszy św. To oni pomagali jej w drukowaniu plakatów, gdy ogłosiła fikcyjne porwanie córki Madzi. To we wspólnocie Tebah Waśniewska poznała swego przyszłego męża Bartka, a jej przyjaciółka zaszła w ciążę z ojcem Honoratem. To właśnie m.in. jego w czwartek chciał przesłuchać katowicki sąd, w którym toczy się proces Katarzyny oskarżonej o zabójstwo swej córeczki.
Niestety okazało się, że słuch po nim zaginął. Zakonnik, który porzucił habit, by związać się z koleżanką Waśniewskiej, która urodziła mu dziecko, bywa ponoć widywany w Sosnowcu. Jednak nie odpowiedział na wezwanie sądu.
Stawiennictwo w sądzie jest w Polsce obowiązkowe. Świadkowi, który mimo otrzymania wezwania, nie stawi się w wyznaczonym terminie, grozi kara finansowa do 10 tysięcy złotych, a nawet zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie. Były zakonnik sporo więc ryzykuje. Musi mieć ważny powód, by unikać sądu.
Czy Waśniewska zwierzyła się im i jako jedyni znają prawdę o śmierci dziecka? - zastanawia się tabloid. Co sprawiło, że nagle obaj zakonnicy, którzy mogą mieć ogromną wiedzę o Waśniewskiej, a może i o tym, co stało się z Madzią, razem zniknęli i unikają sądu?
Przypomnijmy, że wyrok w tej sprawie może zapaść jeszcze w tym miesiącu.