Britney Spears tęskni za swoimi dziećmi. Wyrokiem sądu opiekę nad jej dwoma synami ma sprawować ich ojciec, były mąż piosenkarki, Kevin Federline. Spears uzyskała tylko prawo do krótkich spotkań z chłopcami, odbywających się pod okiem doradców rodzinnych. Britney to oczywiście nie wystarcza. Jej bliscy opowiadają, że zalewa się łzami, kiedy musi się rozstać z dziećmi. Chce, by chłopcy mogli nocować w jej domu. Złożyła w tej sprawie wniosek w sądzie z prośbą o rozpatrzenie w trybie pilnym.
Mark Vincent Kaplan, adwokat Kevina, nie zamierza jej na to pozwolić: Pani Spears dąży do rozszerzenia przyznanych jej uprawnień. Nie dostrzegam żadnej nagłej potrzeby, ani nowych faktów mających znaczenie dla sprawy. Zamierzam zgłosić zdecydowany sprzeciw.
Prośba Britney zostanie rozpatrzona przez sędziego. Nie wiadomo jednak, czy nowa rozprawa nie zaszkodzi piosenkarce. Kaplan może udowodnić, że Spears rozpacza tylko na pokaz.
Co ciekawe, niektóre źródła donoszą, że Britney w ogóle się nie przejęła, gdy odebrano jej synów: Tuż po rozprawie zameldowała się w hotelu Peninsula. Później zawołała swojego pracownika i dała mu 1000 dolarów, żeby kupił jej parę DVD i zorganizował w jej apartamencie imprezę. Kiedy któryś z gości zapytał ją, co czuje po tym, jak straciła prawa rodzicielskie, Britney powiedziała: "Teraz już gówno mnie to obchodzi. Przecież ja w ogóle nie chciałam mieć dzieci! Nigdy ich nie chciałam."