Superniania, czyli Dorota Zawadzka, to już od dłuższego czasu nie "autorytet psychologiczny", ale telewizyjna celebrytka, odcinająca kupony od sławy zdobytej w TVN. Mało kto spodziewał się jej występu w Tańcu z gwiazdami, z którego odpadnięciem radziła sobie dość kiepsko. Przypomnijmy: Superniania o Górniak: "BOTOKS JEJ NIE SŁUŻY!"
Ostatnio Zawadzka wystąpiła w reklamie margaryny oraz w spocie promującym posyłanie 6-latków do szkół. Pojawiła się również na konferencji prasowej premiera Donalda Tuska, wspierając go w tej sprawie. Wtedy na jej głowę posypały się gromy, zarzuty o niekompetencję i brak profesjonalizmu. W Tygodniku Powszechnym ukazał się artykuł, w którym psycholożka okrzyknięta została "porno nianią", bo w jednym z odcinków programu zobaczyć można było niespełna 6-letnią dziewczynkę w wannie.
W najnowszym numerze tygodnika Wprost ukazał się wywiad z Zawadzką, która broni się i atakuje swoich krytyków.
- Uważam, że kierowanie uwagi na sekundowy fragment z 43-minutowego programu jest działaniem na szkodę dziecka. Chyba nie obejrzała pani tego odcinka. Dokładnie pamiętam, jak to było. Pojechałam do młodszej córki tych ludzi, ale to starsza miała dość poważny problem - wspomina. Była zamknięta. w sobie, wycofana, w słabym kontakcie z rodzicami. (...) Nagość nie powinna się pojawić i bardzo tego pilnowaliśmy. Wszystkie miejsca intymne powinny być na montażu zamazane. Ale to nie jest moja odpowiedzialność.
- A czyja? - pyta dziennikarka.
- Montażysty, producenta. Kiedy zobaczyłam ten odcinek, mówiłam, że tam jest błąd i trzeba pilnować, by to się nie zdarzyło. Obiecano mi, że oczywiście poprawią. Nie poprawili.
"Superniania" twierdzi również, że format został wycofany, bo generował zbyt wielkie koszty. Jej zdaniem obecnie nikt nie zdecydowałby się już na tak drogą produkcję.
- Dwa tygodnie na jeden odcinek, 15 osób na planie. Dziś nikt tak odpowiedzialnie nie robi telewizji - mówi Zawadzka. Widzieliśmy w niektórych domach rzeczy, które przerastały nasze wyobrażenie o wychowywaniu dzieci i relacjach międzyludzkich. Te domy takie były, zanim pojawiła się telewizja i ja. Prawdą jest, że nie przypuszczałam, iż to w kółko, przez siedem lat będą powtarzać w TVN. Ale nie zgadzam się z tym, że łamałam prawa dzieci, bo zawsze swoją pracą sprawiałam, że dziecku oraz rodzinie było lepiej, a nie gorzej. (...) Wie pani, każda z rodzin ma mój numer telefonu. Nikt nie zadzwonił z pretensjami: "Złamałaś życie naszemu dziecku". Przeciwnie, z wieloma nadal się kontaktuję.
Przypomnijmy, że Zawadzka nie ma już raczej szans na powrót do TVN. Po tym, jak ostro skrytykowała emitowanych na antenie stacji "Surowych rodziców", zraziła do siebie byłych pracodawców. Zobacz: Superniania KRYTYKUJE TVN: "'Surowi rodzice' są szkodliwi! PRZEMOC PSYCHICZNA!"