Tak jak donosiliśmy pod koniec sierpnia, Madonna rozpoczęła kolejny proces adopcyjny. Tym razem upatrzyła sobie malutką dziewczynkę z Malawi o imieniu Mercy.
Madonna bardzo chciała przygarnąć kolejne dziecko, ale zależało jej na tym, by uniknąć przeszkód i głosów krytyki towarzyszących pierwszej adopcji. Kiedy Davie Banda został już przekazany piosenkarce okazało się, że wciąż żyje jego, nie radzący sobie z trudnościami finansowymi, ojciec. Tym razem piosenkarka chciała mieć pewność, że na drodze do szczęścia nie staną żadni członkowie rodziny małej Mercy.
Niestety, kiedy tylko wyszło na jaw, że Madonna interesuje się dziewczynką, znikąd pojawił się wujek dziecka, John Ngalande. Mężczyzna nagle zainteresował się nim i podobno wyraził życzenie, by półtoraroczna Mercy została z nim.
Wolę być biedny i męczyć się z Mercy, niż pozwolić jej odejść i mieszkać z wielką, białą gwiazdą gdzieś daleko stąd - powiedział tygodnikowi People.