Jeden wpływowy Szwed wysyłał mi zdjęcia jachtów i zamków, jakie posiada. Pisał wiersze i sonety. Na koniec się oświadczył - chwali się Ewa Sonnet w rozmowie z Super Expressem. Na liście odrzuconych ma też pewnego bogacza z Doliny Krzemowej, który przez pół roku słał do niej maile z wyznaniami, jak bardzo go zauroczyła i że jest gotów poświęcić swoje miliony dla zdobycia jej serca (tylko czy na pewno o serce tu chodzi?).
Sonnet jest jednak nieugięta i jak przystało nowoczesnej kobiecie, deklaruje: Miliony wolę zarabiać niż je dostawać.
Jak sądzicie, dlaczego zdecydowała się tak uzewnętrznić na łamach brukowca? Podejrzewamy, że jedyne propozycje matrymonialne, jakie otrzymuje, pochodzą od dziwaków pokroju tych, którzy ślubują miłość dziewczynom z seks-telefonu i burdelu.
Co oczywiście też może być w pewien sposób romantyczne.