Kim Kardashian od samego początku ciąży zarzekała się, że nie będzie sprzedawała prywatności swojej rodziny - jakby nie robiła tego od niemal 10 lat... Przeciwny występom w reality show był oczywiście Kanye West, który po krótkim epizodzie w Keeping Up With Kardashians zdecydował, że był to jego ostatni występ przed kamerami programu. Ostatnio jednak przedsiębiorczej babci Kris Jenner udało się odnieść kolejne zwycięstwo: dobiła targu w sprawie sprzedaży pierwszych zdjęć małej North. Zobacz: Jenner SPRZEDAŁA PIERWSZE ZDJĘCIE dziecka Kim!
Okazuje się też, że Kim nie była do końca szczera w swoich deklaracjach zapewnieniu córce prywatności. Jak twierdzą osoby z jej otoczenia, Kardashian wpuściła kamery do domu... dzień po porodzie! Nie miała innego wyjścia - do tego zobowiązywał ją kontrakt z producentem show.
W domu Kris, do którego Kim i Kanye przyjechali po wyjściu ze szpitala, kamery były obecne cały czas - potwierdza informator magazynu Radar. Kanye był wściekły, ale Kim musiała brać udział w nagraniach, bo ma to zapisane w kontrakcie. Nie ma zbliżeń dziecka, jednak Nori została sfilmowana, kiedy Kim trzyma ją na rękach, z daleka. Jej tymczasowy pokój również sfilmowano, kiedy Kanye nie było w domu. Nie ma wątpliwości co do tego, że Kim chciałaby, aby jej córeczka pojawiła się w programie, jeżeli tylko Kanye nie miałby nic przeciwko temu. Poza tym jest idealną matką, całkowicie oddaną swojemu dziecku.
Intensywna promocja mamy i córki na pewno przełoży się na powiększanie rodzinnego majątku. Ciekawe, czy North, kiedy już dorośnie, podziękuje Kim za taki "start"?