Śmierć Cory'ego Monteitha była ogromnym szokiem dla jego bliskich i fanów. Chociaż 31-letni aktor zmagał się z uzależnieniem od narkotyków, wszystkim wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. Sekcja zwłok wykazała jednak, że gwiazdę Glee zabiła mieszanka heroiny i alkoholu. Zobacz: Zmieszał ALKOHOL Z HEROINĄ!
Twórcy serialu pracują obecnie nad specjalnym odcinkiem dedykowanym Monteithowi, który przez cztery lata wcielał się w postać Finna Hudsona. Z kolei koledzy, z którymi spotykał się podczas feralnego pobytu w rodzinnym Toronto przerywają milczenie i opowiadają, jak wyglądały ostatnie dni jego życia.
To nie byli nieznajomi, to nie byli źli ludzie - zapewnia Andrew McIllroy, który uczył Cory'ego aktorstwa. To byli jego wieloletni, trzeźwi znajomi. Znał ich jakieś 10 lat. Spędzał z nimi czas z trzeźwymi ludźmi. Tej nocy nie brali razem narkotyków! Cory nie prowadził podwójnego życia.
Przypomnijmy, że Lea Michele, dziewczyna Monteitha, nie wiedziała, że jej ukochany znów ma problemy z narkotykami. Zobacz: Nie wiedziała, że znowu ćpa!