Popularność Marty Wierzbickiej eksplodowała po osobistym wyznaniu o nienawiści do własnego biustu, które poczyniła na kanapie Dzień Dobry TVN. Niedługo później pojawiła się u Kuby Wojewódzkiego, gdzie nazwała swoje piersi "wielkimi kurwami". Stąd droga do sesji dla Playboya była krótka. Zobacz: Wierzbicka o swoich piersiach: "WIELKIE K*RWY!"
Wierzbicka przyznaje również, że od czasu występu u Wojewódzkiego popularność stała się dla niej uciążliwa.
Jak dostałam telefon od babki, która pracuje u Kuby, że mogę przyjść do programu, to mnie zamurowało. Pomyślałam: "wow", spełni się moje największe marzenie. Byłam wielką fanką tego programu i jestem do tej pory, fajnie byłoby usiąść na tej kanapie - mówiła Marta w rozmowie z TVN. Od razu jak oglądałam program, weszłam na bloga i zobaczyłam statystyki, ilość osób, które weszły na mojego bloga. No, niestety, to się sprowadziło do tego, że musiałam zablokować anonimowość i anonimowi użytkownicy bloga nie mogli już potem komentować, bo rzucali w moją stronę straszne obelgi, a nie chciało mi się tego czytać. Program Kuby przyniósł mi popularność, chociaż nie wiem do końca, czy sobie z tym radzę.
Jak widać, Marta ma wyjątkowe szczęście do niefortunnych wypowiedzi... O ile jednak narzekanie na biust przyniosło jej 30 tysięcy za rozebranie się w magazynie dla panów, narzekanie na serial Na wspólnej, będący jak do tej pory jej jedyną rolą, było dość ryzykowne. Zobacz: ZAGROZILI JEJ wyrzuceniem z serialu!