Według najnowszych ustaleń policji oraz prywatnych agencji zajmujących się badaniem nagłej śmierci Michaela Jacksona, gwiazdor miał poważne długi, które miał nadzieje spłacić dzięki udziałowi w wielkiej trasie koncertowej. Piosenkarz rocznie wydawał 30 milionów dolarów na utrzymanie ogromnego domu, luksusowe zachcianki i oczywiście drogie lekarstwa.
Wczoraj w sądzie osobisty księgowy Jacksona zeznał, że gwiazdor tonął w długach. Według Williama Ackermana Michael był zadłużony na ponad 500 milionów dolarów. Pomimo dramatycznej sytuacji gwiazdor nie przestawał wydawać i nie zamierzał sprzedać swojego słynnego domu.
Wydawał znacznie więcej niż zarabiał. Nieustannie wydawał pieniądze na swoje zainteresowania. Ogromne sumy pochłaniały jego kolekcje oraz fascynacja antykami – zeznał Akerman. Kupował biżuterię, ale także cały czas wspierał organizacje charytatywne. Zachowywał się, tak jakby nie przyjmował do wiadomości, że jest bankrutem.