Rozmiary uzależnienia Michaela Jacksona od silnych środków usypiających i znieczulających, ujawnione po jego śmierci, były ogromnym szokiem dla jego fanów. Zaskoczona była również rodzina gwiazdora, jednak zgodnie z zeznaniami świadków w nowym procesie o odszkodowanie, najprawdopodobniej wszyscy doskonale wiedzieli, co się z nim dzieje. Zobacz: Matka Jacksona WIEDZIAŁA, że jest uzależniony?!. Za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz błędy w sztuce lekarskiej skazany został ostatni osobisty lekarz Jacksona, Conrad Murray.
Okazuje się jednak, co nie jest chyba żadnym zaskoczeniem, że zdobywać mocne, używane jedynie w warunkach szpitalne leki, pomagali mu również inni lekarze. Jak twierdzi Debbie Rowe, była pielęgniarka, żona i matka dwójki dzieci Michaela, Prince'a i Paris, zeznała, że dr Arnie Klein i dr Steven Hoefflin podawali mu coraz to mocniejsze leki. Wszystko po to, by móc go bardziej kontrolować.
Michael miał bardzo niską tolerancję na ból, a jego strach przed bólem był niesamowicie duży - mówiła przed sądem Rowe. Myślę, że ci lekarze wykorzystywali te lęki przeciwko niemu. Nie dbali o jego zdrowie i życie, tylko przepisywali mu coraz większe dawki. To byli idioci, nie mogę nazwać ich inaczej. Później przyszedł Murray i zabił Michaela.
Przypomnijmy, że po wyroku skazującym Murraya rodzina Jacksona wystąpiła na drogę sądową przeciwko firmie AEG, która zaplanowała jego wielką trasę koncertową. Katherine i rodzeństwo Michaela oskarżają promotora trasy o zatrudnienie Murraya, którego nieodpowiedzialne zachowanie doprowadziło do śmierci Jacksona. Żądają, bagatela, 40 miliardów dolarów, czyli około 120 miliardów złotych...