Podczas gdy Agnieszka Włodarczyk i Mikołaj Krawczyk wyznawali sobie miłość na łamach kolorowych magazynów, opowiadając o ciele astralnym, którym się stali, porzucona Aneta Zając starała się jakoś poukładać sobie życie. Chociaż miała świetną okazję do wyżalenia się na okrutny los na kilkunastu stronach w Gali lub Vivie, postanowiła milczeć. Ostatecznie wyszła na tym chyba nieco lepiej niż nowa kochanka ojca jej dzieci. Zobacz: Włodarczyk "liczy, że ślub uratuje jej karierę"!
Teraz Zając przyznaje, że było jej ciężko, ale dobro synów zawsze stało na pierwszym miejscu. To z ich powodu postanowiła nie wywlekać brudów publicznie.
Owszem, miałam... [propozycje wywiadów]. Brałam wówczas głęboki oddech i za każdym razem odmawiałam. Nie czuję takiej potrzeby - zapewnia w rozmowie z Grazią. Mam takie zasady, muszę chronić nie tylko swoją prywatność, ale i chłopców. Oni za parę lat będą to czytać. Chodź przyznaję, że czasami czuję się wywoływana do tablicy.
Czytając takie wynurzenia byłego faceta i jego nowej kochanki można w tę "tablicę" co najwyżej uderzyć głową... Zobacz: "Jesteśmy jedną duszą w dwóch ciałach. Wzdychamy w ten sam sposób!"