W czerwcu zeszłego roku Doda została skazana prawomocnym wyrokiem na 5 tysięcy złotych grzywny za obrazę uczuć religijnych. W wywiadzie z Dziennikiem podważyła podstawy wiary chrześcijańskiej i twierdziła, że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię" i opowiadała o apostołach "naprutych winem i palących zioła".
Ukaranie jej za cel postawił sobie Ryszard Nowak, ścigający sekty w polskim show biznesie. Ostatecznie sąd przychylił się do jego słów. Rabczewska nie daje jednak za wygraną. Złożyła skargę do Trybunału Konstytucyjnego, który ją przyjął.
Przepis pochodzi z czasów II RP, która była tyglem różnych narodów i religii – argumentuje jej prawnik. Wtedy spełniał rolę gwaranta porządku publicznego: chodziło o niedopuszczanie do waśni na tle religijnym. Dziś 90 proc. społeczeństwa - to katolicy, więc przepis ten nie służy już do ochrony porządku publicznego.
Adwokat twierdzi także, że do ochrony religii służą inne przepisy. Przytacza także podobną sprawę z Węgier, w której Trybunał w Strasburgu stanął po stronie oskarżonego. Dodę broni także Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
W państwie, w którym polityczna pozycja Kościoła jest tak silna, jak w Polsce, taki przepis jest szczególnie groźny dla wolności debaty publicznej – mówi Adam Bodnar, wiceprezes organizacji.