Tabloidy od kilku tygodni spekulują, jak bardzo chora jest Anna Przybylska. Wiadomo, że gwiazda zgłosiła się na oddział Centrum Medycyny Inwazyjnej w Gdańsku i przeszła tam operację. Według niepotwierdzonych informacji dziennikarzy chodzi o guza trzustki. Nikt z otoczenia aktorki nie chciał tego jednak komentować.
Następnie w prasie pojawiły się informacje, że gwiazda wróciła pod opiekę lekarzy, przeszła kolejną operację i obecnie jest na chemioterapii. Ania zaprzecza temu w najnowszym wywiadzie.
Opiekują się mną cudni lekarze, którym jestem bardzo wdzięczna - mmówi na łamach Grazii. Nie jest prawdą to, że przeszłam kolejną operację, ani to, że jestem w trakcie chemii. Diagnozowanie mnie i plan dalszego leczenia pozostawmy moim wspaniałym lekarzom. Nie życzę sobie, żeby tabloidy prowadziły moją terapię.
Przybylska uważa, że choroba to zbyt poważna sprawa, by komentować ją teraz. Zapewnia, że przyjdzie jednak pora, gdy z wszystkiego się zwierzy.
To ja zdecyduję, kiedy i gdzie o tym opowiem. A teraz proszę, żeby uszanować moją decyzję. Nie chcę, żeby moi znajomi, rozsiani po całej Polsce, codziennie po kolejnych nieprawdziwych publikacjach zamartwiali się o mnie. Sama chcę im to wyjaśnić.
Przypomnijmy, że "specjalistka od mody", Joanna Horodyńska, postanowiła wyśmiać w takiej chwili strój Ani Przybylskiej słowami: Zaatakował ją zdechły, włochaty potwór. Nie zrobiłabym z niego nawet wycieraczki pod drzwi!