Ola popłakała się w Dzień Dobry TVN. Przekonywała widzów, że jej ojciec nie jest alkoholikiem...
W czasie tego krótkiego wystapienia pożegnała się z trudem wywalczonym statusem osoby nie interesującej się polityką, niezależnej od umocowań i przeszłości swojego ojca. Aby pogłębić ten efekt, nawiązała nawet do debaty jej taty z Jarosławem Kaczyńskim, mówiąc, że to, co powie, nie jest "oczywistą oczywistością". Ola nerwowo się śmiejąc zapewniała, że choroba byłego prezydenta nie jest kiepskim żartem jego sztabu wyborczego i że jej tata umarłby, gdyby pił w obecnym stanie alkohol:
W lipcu, kiedy mój tatuś wrócił z Filipin, trafił do szpitala z bardzo poważnym schorzeniem jelit i prawie pożegnał się z tym światem. Chciałabym, żeby wiedzieli państwo, że od tamtej pory jest na bardzo ścisłej diecie i jedyne, co mu nie szkodzi to owsianka, i żeby państwo wiedzieli, że w tym stanie zdrowia, gdyby był alkoholikiem, to już by nie żył.
Pachnie nam to kłamstwem. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że Ola twierdzi, że alkohol zabiłby jej ojca, kiedy kilka tygodni temu, po incydencie na Ukrainie, przyznał się do wypicia kilku kieliszków?
Ola zapewniła, że nie konsultowała tej wypowiedzi z tatą. Jesteśmy nawet w stanie w to uwierzyć, mimo że z trudem przychodzi nam ufać słowom polityków i ich rodzin, również żyjących za publiczne pieniądze.