Maciej Stuhr długo nie komentował informacji o problemach w swoim małżeństwie. Dopiero po tym jak jego żona urodziła dziecko innemu mężczyźnie zgodził się na okładkę w Newsweeku i wywiad, w którym zaatakował polskie media za to, że publikując prawdziwe informacje, zrobiły z jego żony "kurwę i dziwkę". Nie przypominamy sobie, żeby przed nim ktoś użył pod jej adresem aż takich słów. Zobacz: Stuhr: "Z mojej żony zrobiono KURWĘ I DZIWKĘ!"
W najnowszym wydaniu gazety Polska The Times ukazał się wywiad z fotoreporterem jednej z największych polskich agencji fotograficznych. Twierdzi, że Stuhr niesłusznie aż tak ostro atakuje media, bo te przez wiele miesiący ukrywały to, co dzieje się w jego życiu prywatnym.
Większość gwiazd się wygłupia, Stuhr też się wygłupił. W grudniu pytaliśmy go, czy jest coś nie tak w jego małżeństwie, śmiał się. "To pogłoski, że się rozchodzimy. Głupie plotki" - mówił. Wiedziałem od grudnia, może nawet od listopada, że jego żona będzie miała dziecko. Nic nie robiliśmy, aby to nagłośnić. Dopiero teraz sprawa wypłynęła – mówi paparazzi. Widać już było u Samanty ciążowy brzuszek, zaczęliśmy robić zdjęcia. Taki jest show biznes i Maciej Stuhr musi się do tego przyzwyczaić. Nie wchodzimy mu do domu, nie robimy żadnej akcji, żadnych prowokacji. Fotografowaliśmy jego żonę na ulicy. Powtarzam: od grudnia wiedzieliśmy, że u nich jest kiepsko, że będą się rozchodzić i Stuhr stara się ułożyć sobie życie od nowa. I nagle taki spektakl, oskarżenia! Dla mnie to szokujące, że takie gwiazdy jak Stuhr dziwią się, iż są fotoreporterzy, że się o nich pisze i ludzie się nimi interesują.
Paparazzi opowiada przy okazji o tym, jak zmieniła się specyfika pracy i jego stosunki z celebrytami przez ostatnie kilka lat:
Nie robimy już "chamówek". Gwiazda idzie ulicą, pstrykamy jej ładne "glamury" do "Party", "Show", "Gali" czy "Vivy" i tyle. Gwiazda ma być pomalowana, ładnie ubrana, wszystko grzeczniutkie i dopieszczone. Są gwiazdy lubiane przez niektóre gazety i dziennikarzy. Są takie, które wiecznie się kłócą z wydawnictwami. Więc wydawnictwa jedne gwiazdy puszczają, inne nie. Wielu celebrytom krzywdy się nie robi, bo są związani jakąś umową albo reklamą z wydawcą. Układy na pewno są.
Zapytany o sławne "ustawki", odpowiada:
Tak, wiele jest takich gwiazd. Anna Mucha, Joanna Liszowska, Anna Dereszowska. Nie chodzi o to, że one dogadują się z fotoreporterami, ale zachowują się na ulicy kulturalnie. Szanują nasz zawód. I dzięki temu mają profity. Wiadomo: jedna czy druga wyjdzie z wózkiem określonej marki, telefonem określonej marki. Wsiądzie do samochodu takiej czy innej marki. My robimy zdjęcia i gwiazda też coś z tego ma. Teraz wiele gwiazd chodzi w ciąży albo właśnie urodziło. Wchodzi więc do sklepu, kupuje pampersy, my robimy zdjęcie, które idzie w świat. To proste: wielkie firmy zwracają na takie zdjęcia uwagę. To działa na takiej zasadzie: "O, Anna Mucha z naszym produktem! Fajnie by ją było zaprosić do współpracy albo coś zaproponować".
Opowiada także o celebrytach, na których zawsze jest popyt:
Cały czas wierchuszka: Anna Mucha, Edyta Górniak. Schodzą mocno nasze mamy - Joanna Liszowska, Małgorzata Socha. Schodził Stuhr, ale ostatnio poblokował się w redakcjach. Zaczął grozić procesami. Zobaczymy, co z tego będzie miał. Pójdzie gdzieś oficjalnie ze swoją dziewczyną i będzie chciał zdjęcia. Ale zdjęcia nie pójdą, bo gazety nie będą puszczać nawet oficjalnych fotek faceta. Nie będą chciały kłopotów. Kinga Rusin też jest przyblokowana w jednym z wydawnictw - przyszedł jej adwokat i zaczął coś opowiadać o autoryzacji całego materiału. Nic nie puścili i nie puszczają do dzisiaj.