Trzeba przyznać, że gwiazdy polskiego show biznesu potrafią zaskoczyć. Śpiewaczka operowa, którą telewidzowie poznali bliżej w programie Bitwa na głosy, została pozwana przez byłą pracownicę. Akta sprawy trafiły już do VII Oddziału Sądu Pracy w Warszawie. 18 września odbędzie się pierwsza rozprawa. Jak informuje tygodnik Twoje Imperium, pozew złożyła dyrektorka przedszkola Koala (Kids Academy of Language and Arts), należącego do Fundacji Startsmart, którego prezeską jest Węgorzewska.
Artystka jest jednocześnie właścicielką przedszkola Koala.
Potrafiła przyjść, rąbnąć pięścią w stół i krzyczeć "cicho, kurwa, teraz ja mówię!" - zeznaje jedna z pracownic, które w geście solidarności z dyrektorką również odeszły z pracy.
Węgorzewska broni się, oskarżając dyrektorkę przedszkola o... kradzież i oszustwo.
Okradła mnie na 150 tysięcy złotych. Pobierała od rodziców opłaty, do których nie miała prawa i ich nie księgowała. Wokół ludzi znanych pełno jest złodziei, każdemu się wydaje, że jak ktoś ma znaną twarz, to pieniądze same mu z nieba spadają i można je kraść. Z mojej strony sprawę bada prokuratura i to ona zadecyduje, kto ma rację.
Jak wynika z rozmowy z byłą pracownicą Węgorzewskiej, sprawa może się przeciągnąć.
Ja mam spore haki na panią Węgorzewską i nie zawaham się użyć ich w sądzie - zapowiada. To jest grubsza sprawa. Nie pozwolę, by ktoś mnie źle traktował w miejscu pracy i odzywał się do mnie wulgarnie. Wielu rodziców było tego świadkami. Nie bez powodu razem ze mną odszedł cały personel. Zarzutów wobec mnie nie komentuję. Ona ma swoje dowody, ja mam swoje.
AKTUALIZACJA: W sprawie z powództwa Marzeny Łapuńki zapadł wyrok. W jego uzasadnieniu Sąd wskazał, że nie doszło do zachowań wskazanych w pozwie.