Ewa Chodakowska musiała się niedawno mocno bronić na swoim profilu. Zarzucono jej, że poddała się operacji powiększenia biustu, odsysania tłuszczu z brzucha, operacji nosa i powiększania ust. Przyznała się jedynie do tej pierwszej. Twierdzi, że jest krytykowana dlatego, że coraz częściej pojawia się w mediach. Rzeczywiście, niedawno deklarowała publicznie przyjaźń z kobietą Jana Kulczyka. Okazało się potem, że została "twarzą" jej marki ubrań.
W najnowszym wywiadzie internetowa trenerka przekonuje, że nie przejmuje się słowami krytyki i że mimo sukcesu pozostanie "dziewczyną z sąsiedztwa".
To znikomy pierwiastek hejtingu. Na co dzień spotykam się z serdecznością i wielką sympatią ze strony ludzi. Mnie nie zależy na liczbie osób odwiedzających moją stronę, ale na liczbie osób, które razem ze mną chcą trenować i zmienić swoje życie na lepsze - zapewnia. Słowa hejterów nic dla mnie nie znaczą. Bo to nie jest konstruktywna krytyka.
Oczywiście nie jest to dla mnie łatwe. Może gdybym była prawdziwą gwiazdą, nauczyłabym się ignorować takie sytuacje? Ale ja jestem wrażliwym człowiekiem i to w jakiś sposób mnie dotyka. Nie chcę być gwiazdą, bardzo się przed tym bronię. Chcę być dziewczyną z sąsiedztwa. Zauważyłam, że moje dziewczyny wolą, kiedy jest mnie mniej w mediach. A ja codziennie dostaję mnóstwo zaproszeń na imprezy, różne eventy i wywiady.
Myślicie, że grozi jej zostanie kolejną celebrytką? Trzymamy kciuki, żeby rzeczywiście pozostała "dziewczyną z sąsiedztwa", nawet na imprezie u Kulczykowej :)