Krótki medialny związek Piotra Adamczyka z marzącą o zostaniu aktorką Katarzyną Gwizdałą przeszedł już do historii. Gwizdała miała zrobić karierę w show biznesie, ale niestety zawaliła wszystkie castingi, które załatwił jej mąż, w tym nawet do mało wymagającego The Voice. Nie pomoła nawet ślubna okładka Vivy. Co ciekawe, okazało się, że prawdopodobnie zarówno gazeta jak i zainteresowani kłamali, bo Gwiazdała w przypływie szczerości wyznała, że tak naprawdę nie byli małżeństwem.
Związek zaczął się chylić ku upadkowi zaraz po publikacji ich romantycznej sesji w Vivie. Później okazało się, że współpraca z ekipą magazynu była najszczęśliwszym okresem tej krótkiej znajomości. Później Piotr dowiedział się, że Gwizdała zaczynała "karierę" w środowisku bogatych biznesmenów od znajomości z zamieszanym w skandale Wojciechem Fibakiem.
Wydawało się, że chce jak najszybciej zapomnieć o tej kompromitacji. Jego znajomy zdradza jednak, że po przemyśleniu doszedł do wniosku, że... chciałby wrócić do Gwizdały.
Ostatnio wydzwaniał po znajomych, zwierzał się, że bardzo tęskni za Kasią i wciąż ją kocha - mówi jego przyjaciel w rozmowie z Rewią. Mówił, że był idiotą, decydując się na rozstanie. Prosił też kilka osób o radę, co ma zrobić, żeby znów z nią być.
Być może przybiła go perspektywa samotnej przeprowadzki do 300-metrowego domu, który wybudował z myślą o Katarzynie i dzieciach. Zobacz:
Zamieszka sam w 300-metrowym domu?
Piotr jest wrażliwy - dodaje informator tabloidu. Wciąż nie może zrozumieć, jak to się stało, że nie wyszedł mu ten związek. Przecież oboje byli w sobie zakochani. Nie był w stanie ścigać się w zawodach triathlonowych. Mam wrażenie, że popadł w jakąś melancholię. Przed całkowitą depresją ratuje go praca.