Skruszony Tomasz Kammel wrócił do TVP prosić o pracę. Póki co nie ma jednak na co liczyć. Podobnie Hubert Urbański. Telewizje umówiły się podobno, że nie zatrudnią ich, aby nie psuć morale reszty pracowników. Dwaj gwiazdorzy muszą więc przejść co najmniej bolesną kwarantannę, zanim wrócą na ekrany telewizorów. Jak powiedział dyrektor programowy TVN Edward Miszczak, powrót musi boleć, żeby inne, lojalne gwiazdy widziały, że nie opłaca się stawiać zbyt wygórowanych żądań.
Gdy Kammel przyszedł ostatnio do TVP prosić o wybaczenie, nie był tak pewny siebie jak jeszcze kilka tygodni temu. To nie był ten sam, pewny swego, Tomek - wspomina pracownik TVP. Wyglądał, jakby przejechał po nim czołg typu Tygrys.
Prezes TVP Andrzej Urbański, któremu bardzo zależało na zatrzymaniu Tomka, odebrał podobno jego odejście bardzo osobiście. Nie będzie mu na pewno niczego ułatwiał. Szczególnie, że Kammel stracił sporo sympatii telewidzów, gdy wyszło na jaw, jak traktuje swoją samotną matkę.
Edward Miszczak zdradza, jak ustala się zarobki gwiazdy w jego telewizji: Honorarium zależy od tego, w jakim okresie prowadzone są negocjacje, na jakim etapie kariery gwiazdy i produkcji programu. Ważne, jaka jest pozycja tej gwiazdy na rynku, np. ile może zarobić w reklamie, o jakie zarobki jest podejrzewana i ile byłaby skłonna zapłacić konkurencja. No i jeszcze jeden ważny czynnik, jak bardzo gwiazda potrzebuje pieniędzy.
W jeszcze gorszej sytuacji od Kammela znajduje się więc Tomasz Lis. Stracił przecież pracę razem z żoną i ma do spłacenia kilkumilionowy kredyt na dom w podwarszawskim Konstancinie. Kammel ma przynajmniej panią prezes.