Amerykańscy celebryci nie mają problemów z występami dla dyktatorów, zbrodniarzy i przywódców o bardzo wątpliwej reputacji. Oczywiście za odpowiednią opłatą. Za koncert na ślubie wnuka Nursułtana Nazarbajewa, prezydenta Kazachstanu, Kanye West zainkasował 3 miliony dolarów. Nazarbajewa stać na takie luksusy, bo od 20 lat defrauduje ogromne pieniądze z wydobycia ropy naftowej w swoim kraju. Zobacz: West na ślubie wnuka dyktatora! "STAĆ NAS!"
Miłośnikiem dyktatury jest też niezbyt rozgarnięty Dennis Rodman. W marcu tego roku wraz z drużyną gwiazd koszykówki Harlem Globetrotters odwiedził Koreę Północną. Ściskał się z nowym przywódcą kraju, Kim Dzong Unem. Wykształcony za Zachodzie despota skazał niedawno na śmierć kilkunastu muzyków i śpiewaków, w tym swoją byłą kochankę... Zobacz: ROZSTRZELANO byłą kochankę Kim Dzong Una!
W ostatnich dniach Rodman znów odwiedził Koreę i swojego "przyjaciela" Kima. Zdjęcia ze spotkania pokazywał dziennikarzom na lotnisku w Pekinie, w drodze powrotnej do USA.
Jest moim przyjacielem na całe życie i nie obchodzi mnie, co wy o nim myślicie, co myśli o nim cały świat! - zapewniał koszykarz. To mój przyjaciel. Rozmawialiśmy o pokoju i sporcie.
Co ciekawe, sam Rodman widzi siebie jako dyplomatę - twierdzi, że jego spotkania z Kimem doprowadzą do złagodzenia stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną...