Serial Miłość na bogato ma pokazywać warszawskie życie w luksusie, a jego bohaterowie, jak reklamuje Viva, "są młodzi, piękni i bogaci, ale czy szczęśliwi?". Obsadę kompletowano po kosztach - aspirujące celebrytki, dawni uczestnicy talent show i niespełnieni aktorzy. Jest Marcela Leszczak, która chciała ponoć zostać modelką, jest niejaka Monika Pietrasińska, która wprowadziła na salony nową modę i pokazała na ściance waginę, jest też Justyna Banasiak, która pięć lat temu próbowała swoich sił w You Can Dance.
Format bazuje w dużej mierze na improwizacji i "umiejętnościach aktorskich" występujących w nim celebrytów. A że te są marne, Miłość na bogato szybko stała się hitem sieci. Internauci bezlitośnie wytykają błędy językowe, drewnianą grę i sposób ukazania Warszawy, która wyglądać ma na "luksusową". Odbija się to również na oglądalności - jej wyniki w telewizji są słabe, za to serial bije rekordy popularności w Internecie.
Jak donoszą WirtualneMedia, na kanale Vivy dwa pierwsze odcinki zanotowały średnią oglądalność na poziomie zaledwie 24 tysięcy widzów, co uznać należy za totalną klapę. W internecie natomiast pierwszy odcinek Miłości na bogato obejrzano ponad 800 tysięcy razy.
Cieszy nas, że produkcja budzi gorące emocje, nie planowaliśmy robić "letniego" programu - mówi Marta Hopfer z Vivy. Naszą ambicją jest robienie telewizji, o której się mówi i to zadanie udało nam się wykonać z nawiązką.
Oglądaliście?