Krzysztof Zuber od ponad tygodnia próbuje zobaczyć się z przetrzymywaną w domu dziecka córką. Andżelika Zuber trafiła do placówki opiekuńczej po interwencji policji, która na wniosek matki dziecka wkroczyła do mieszkania Zubera, zakuła go w kajdanki, a dziewczynkę zabrała do domu dziecka.
Działano bezprawnie, bez zachowania środków ostrożnosci. Zgodnie z prawem powinien być obecny psycholog, prokurator. Przez pół godziny córka trzymała się w szafie drążka i policjantka ją ciągnęła. Za każdym razem, kiedy była filmowana, puszczała córkę i stawała obok, żeby nie było widać, że ją ciągnęła - relacjonuje w rozmowie z Faktem ojciec dziewczynki. W domu dziecka odmówiono przyjęcia nawet od osoby trzeciej, mojej siostry owoców, ubrań, kocyka, bielizny, o którą prosiła. Ponoć pewna pani powiedziała mojej córce, że sąd zakazał przekazywania jakichkolwiek rzeczy od ojca ani od osób związanych z ojcem. To jest rzecz niebywała, by ojcu, który jest przykładnym dobrym ojcem – jak piszą wszystkie raporty RODK (rodzinny ośrodek diagnostyczno-konsultacyjny) i jak twierdzili kuratorzy nadzorujący moje wykonywanie władzy rodzicielskiej – nie wolno było przekazać dziecku jedzenia, ubrania, kocyka czy owoców.
Jak zapewnia Zuber, został przez kuratora uznany za odpowiedzialnego ojca, jednak ten fakt nie ma znaczenia w obliczu złożenia przez Samusionek zawiadomienia o rzekomym porwaniu.
Matka złożyła tak samo jak w 2006 roku fałszywe zawiadomienie na policję i do prokuratury, że dziecko zostało porwane - wyjaśnia ojciec Andżeliki. Zrobiła to, by zakryć fakt, że jest po prostu matką, która niewłaściwie się opiekuje córką, żeby nie powiedzieć, że złą matką. Ale zdecydowanie musi robić coś złego, skoro w ciągu 10 lat nie wytworzyła takiej atmosfery, takiej więzi z córką i teraz mówi, że ja widząc się z córką co dwa tygodnie, jestem takim nieprawdopodobnym specem od manipulacji, że potrafiłem dziecku wyprać mózg na spotkaniach. A mamy ze sobą bardzo mało czasu i jeszcze odrabiamy zadania domowe, ponieważ lekcje matka zawsze zostawia do odrobienia z ojcem, gdyż ona nie ma czasu się tym zajmować z córką. W związku z tym uważam, że jest to absolutny skandal. Może to spotkać każdego z rodziców, ponieważ – jak powiedziała kurator Kolińska nadzorująca wykonanie władzy rodzicielskiej w pismach do sądu – wszelkie informacje na temat tego, że ja manipuluję dzieckiem lub że jestem złym ojcem powzięła od matki.
Zubera przekonuje, że również opieka kuratorska pozostawia wiele do życzenia:
Pani kurator jest stronnicza, że nigdy nie zainteresowała się drugą stroną - oskarża w tabloidzi. I jeszcze raz informuję wszystkich państwa, że pani kurator Kolińska nie zgodziła się na spotkanie z moją córką przez ostatnie trzy lata ani jeden raz poza terenem zamieszkania matki. Nie zgodziła się na spotkanie ze mną i z córką u siebie w gabinecie w sądzie. Nie zgodziła się nigdy przyjść do mnie i stwierdzić na własne oczy, co się dzieje. Ani też wysłuchać córki samodzielnie...
