Beztroska, z jaką Michał Wiśniewski zapowiada zabranie ciężarnej żony na wakacje do Afryki, może dziwić, tym bardziej że para ma za sobą tragedię związaną z niedawnym poronieniem. Życie na gorąco ma jednak zaskakujące wytłumaczenie - poprzedniej ciąży w ogóle nie było.
Skoro Ania na przełomie roku bęzie tuż przed porodem, to znaczy, że dziecko musiało zostać poczęte w kwietniu - pisze tabloid. Tymczasem wtedy para spodziewała się ponoć dziecka poczętego w USA. Miesiąc później we wszystkich mediach pojawiła się straszna wieść: Ania straciła ciążę. A jeszcze miesiąc później radosna nowina: Ania znów przy nadziei. To była połowa czerwca, więc dziecko powinno urodzić się w połowie marca 2008. Jak to możliwe, że piosenkarka ma termin porodu wyznaczony na styczeń?
Tygodnik twierdzi, że poprzednia ciąża Świątczak była potrzebna Wiśniewskim po to, by... nie rozczarować widzów Dzień dobry TVN: Gdy w styczniu wyjeżdżali w trasę koncertową po USA i Kanadzie, obiecywali, że zza oceanu wrócą we czwórkę.
Powód dobry jak każdy inny. Tygodnik popełnił jednak pewien błąd w wyliczeniach. Skoro para w czerwcu ogłosiła, że spodziewa się dziecka to nie powinno ono się urodzić w marcu, jak oblicza tygodnik tylko właśnie w okolicach stycznia, bo nowinę o ciąży ogłasza się nie w godzinę po zapłodnieniu tylko kilka tygodni po nim, kiedy lekarz jest w stanie ją potwierdzić.