W sobotę w kościele w Kazimierzu Dolnym odbył się ślub oskarżonej o kradzież sklepową Moniki G. i jej narzeczonego Roberta Janowskiego. Gwiazdor TVP najpierw publicznie odciął się od niej, wątpiąc w jej niewinność i nie ukrywając rozżalenia, że ukrywała przed nim pobyt w areszcie, aż w końcu uznał, że mu to jednak nie przeszkadza. Znajomi nie okazali się chyba tak wyrozumiali.
Jak informuje Super Express, wśród zaproszonych gości nie było nikogo z show biznesu.
Goście już czekali, ale nie ma nikogo z show biznesu - pisze tabloid. _Są za to mieszkańcy, którzy zebrali się przed świątynią. C**zasem ktoś w tłumie szepnął: "To ta od futer".**_
Jak dodaje Fakt, przyjaciół państwa młodych była zaledwie "garstka".
Janowski i Głodek wciąż mają znajomych, którzy wierzą w niewinność Moniki. Jednak wielu dawnych przyjaciół zerwało z nimi kontakty - wyjaśnia tabloid.
Wśród tych osób znalazł się także syn Roberta, Makary. Podobno ciężko mu zrozumieć, dlaczego ojciec ryzykuje swoją karierą i zraża do siebie bliskich dla celebrytki, która publicznie go skompromitowała. Zobacz: "Syn nie chce mieć z nim NIC WSPÓLNEGO!"
Sobotni ślub był już trzecim dla obojga małżonków. Monika, podobnie jak Robert, jest dwukrotną rozwódką. Jej pierwszym mężem był operator filmowy Włodzimierz Głodek, po którym zostawiła sobie nazwisko, a drugim Amerykanin włoskiego pochodzenia, Aldo Romano, którego ponoć poślubiła dla obywatelstwa. Było jej potrzebne do handlowania ubraniami.
Po miesiącu miodowym Monika będzie musiała zacząć się powoli przygotowywać do kolejnej rozprawy na Florydzie. Tamtejszy sąd nie uwierzył w jej niewinność tak łatwo jak Janowski. Za kradzież trzeciego stopnia grozi jej do 5 lat więzienia i do 5 tysięcy dolarów grzywny. Na szczęście Robert będzie miał z czego zapłacić.