W nowym (trudno policzyć, którym już z kolei) wywiadzie z Vivą Ola Kwaśniewska pożaliła się, że "media zepsuły jej suknię ślubną". Jakie jeszcze problemy ma jedyna córka byłego prezydenta? Wygląda na to, że rzeczywiście nie ma lekko. Już na początku rozmowy Ola narzeka, że "do rangi wydarzenia urasta dziś kolor paznokci".
- Bo jest to kolor paznokci tej Oli Kwaśniewskiej - dopowiada jej grzecznie dziennikarka.
- Nieustannie zderzam się z wyobrażeniami ludzi na swój temat - odpowiada Ola. Muszę uważać na to, jak wyglądam, co mówię, choć nie jest to dla mnie naturalne, bo język mam wyrywny.
Dalej narzeka na "przytłaczającą ilość artykułów" po każdym jej wyjściu na imprezę. Żali się, że nikt nie docenia tego, że od lat... przeprowadza wywiady w Vivie. Na zmianę - jako gwiazda i jako "dziennikarka":
- Bardzo lubię się z naszym środowiskiem modowym i chętnie je wspieram, ale ilość artykułów po każdym wyjściu jest przytłaczająca. Ludziom potem wydaje się, że to jest moje główne zajęcie, ba!, moje być albo nie być, a to nieprawda. Zwróć uwagę, że słowo "celebryta" wypowiadane jest już z takim obrzydzeniem, jakby był to najgorszy gatunek ludzi. Klasa próżniacza. A przecież są to przede wszystkim aktorzy, muzycy, dziennikarze, osobowości telewizyjne... Próżno by szukać jakiejkolwiek informacji o tym, co robię zawodowo. Najwyraźniej nie pasuje to do kreowanego przez brukowce wizerunku próżniaka, nihilistki i panienki z pałacu, utrzymywanej przez tatusia, która wydaje równowartość małego samochodu na torebkę. Jest jakieś oburzenie na to, że śmiem się nazywać dziennikarką, a ja od sześciu lat współpracuję z "Vivą", od czterech prowadzę "Małą czarną" w telewizji...
Ola chwali się też, że nie czuje się typową 30-latką, bo "nie wpisuje się w kapitalistyczny wyścig szczurów". Przypomnijmy, że dostała na start w dorosłe życie apartament i dom w Wilanowie, a jej rodzice są multimilionerami. Ola nie myśli jednak za dużo o pieniądzach. Woli podróżować po świecie i nie przejmuje się robieniem kariery tak bardzo, jak jej rówieśnicy.
- Czujesz się typową 30-latką?
- I tak, i nie. W wielu kwestiach jestem niedzisiejsza. Nie wpisuję się w kapitalistyczny wyścig szczurów. Nie zakładam, że trzeba sobie najpierw nabić kabzę, a dopiero potem żyć. Bardzo ważny jest dla mnie czas, który poświęcam rodzinie, przyjaciołom, czas na czytanie książek albo pielęgnowanie roślin na balkonie. Trzeba umieć wyhamować.