Samantha Geimer wydaje właśnie swoją książkę, w której opisuje to, co wydarzyło się między nią a Romanem Polańskim w willi Jacka Nicholsona. W ramach promocji pojawiła się w programie The View, w którym opowiedziała, że już dawno pogodziła się z tym, co zaszło.
To były zupełnie inne czasy. Pozowałam topless, piłam szampana i wzięłam metakwalon. To bardzo głupie zachowanie nawet jak na 13-latkę. Wiedziałam, że zachowałam się głupio – opowiada. To był koszmar. Ludzie twierdzili, że kłamałam, zmyśliłam to wszystko, że moja matka mnie sprzedała Polańskiemu, by zrobić karierę. To było brutalne i koszmarne. Pogodziłam się już z tym wszystkim. Uspokoiłam się¸ kiedy opuścił kraj. Wiedziałam, że nie będzie procesu. Chciałam opowiedzieć prawdę, bo przez ostatnie 36 lat słyszałam kompletne kłamstwa. Chciałam to zrobić na moich własnych zasadach.
Geimer twierdzi także, że amerykański wymiar sprawiedliwości powinien zrezygnować z prób ścigania reżysera.
Zawsze byłam po jego stronie. Był traktowany nie fair przez sądy. To ważne. On nigdy nie miał iść do więzienia. Przesiedział za kratkami 42 dni na nielegalnym wyroku. Wypuścili go wcześniej i sędzia znowu się na niego wkurzył i chciał go wysłać do więzienia na nawet 50 lat. Wybaczyłam mu. On był moim najmniejszym problemem.
Przypomnijmy jej policyjne zeznania, w których opowiadała, że błagała reżysera, by ją wypuścił. Ten jej nie posłuchał i zgwałcił ją waginalnie, analnie i oralnie: 13-LATKA: "Podniósł moje nogi i WSZEDŁ DO MOJEGO ODBYTU!"