Była pracownica Alicji Węgorzewskiej oskarżyła ją niedawno o mobbing. Marzena Łapuńka, była dyrektora przedszkola, którego właścicielką jest celebrytka, spotka się z nią dzisiaj w sądzie. Zobacz: Węgorzewska ZNĘCAŁA SIĘ nad pracownicami?! "CICHO, KURWA, teraz ja mówię!"
Z dziennikarzami skontaktowali się także inni byli współpracownicy Węgorzewskiej. Oni również nie mają o niej najlepszej opinii.
O współpracy z panią Alicją chciałabym jak najszybciej zapomnieć, wymazać ją z pamięci – mówi w rozmowie z Twoim Imperium jedna z pianistek, która miała okazję ją spotkać.
Inną kobietę Węgorzewska zwolniła tuż po imprezie promocyjnej, nie regulując rachunków i długów:
Wiem, że nie jestem jedyną osobą, którą tak potraktowała.
Najwięcej do powiedzenia ma jednak jej była menedżerka, Maryla Płucyć. Jak twierdzi, jej była klientka nie cofnie się przed niczym, by zdobyć to, co chce.
Początki były bardzo obiecujące. Legendy głoszą, że diwy miewają różnego rodzaju fanaberie i kaprysy, zatem znosiłam je ze stoickim spokojem. Nasza współpraca zakończyła się pół roku temu. Powodów było wiele – tłumaczy. Głównym był temat jej przedszkola i problemów z nim związanych. To był dla mnie najtrudniejszy okres naszej współpracy, bowiem z działalnością operową nie miał nic wspólnego. Utwierdziłam się wówczas w przekonaniu, że Alicja to czołg a nie człowiek, skoncentrowana wyłącznie na sobie, że jest nieprzewidywalna i czasami zbyt wymagająca i bezwzględna wobec innych. Nasze rozliczenie to jedna wielka farsa z elementami tragikomedii.
Gratulujemy Alicja. Z tego, co słyszymy, fajna z ciebie babka.