Medialna batalia Anny Samusionek i jej byłego męża, Krzysztofa Zubera, o prawo opieki nad 11-letnią córką Andżeliką, trwa w najlepsze. Rodzice twierdzą oczywiście, że to wszystko dla dobra dziecka, jednak w czasie, kiedy oni obrzucają się błotem w tabloidach, sądzie i telewizji, dziewczynka wciąż przebywa w domu dziecka... Mogłaby z niego wyjść, jednak tylko pod opieką matki lub rodziny zastępczej. Andżelika chce jednak wrócić do ojca, a matka nie chce jej na to pozwolić.
Wczoraj odbyła się długa i skomplikowana rozprawa sądowa, która nie przyniosła rozstrzygnięcia w sprawie odebrania praw rodzicielskich Zuberowi. Zobacz: Sąd nie odebrał mu praw rodzicielskich! ROZPRAWA TRWAŁA 6 GODZIN!
Co zrozumiałe, dziewczynka bardzo mocno przeżywa rozłąkę z ojcem i fakt, że nadal nie wolno jej wrócić do domu. Jak donosi Superstacja, wczoraj wieczorem 11-latka trafiła do szpitala.
We wtorek po południu zaczęła uskarżać się na bóle - relacjonują reporterzy. Po interwencji lekarza rodzinnego i policji do domu dziecka wezwano karetkę. Po dwóch godzinach dziewczynkę zabrano z domu dziecka do szpitala.
Przypomnijmy, że dziewczynka tak bardzo nie chce wracać do matki-celebrytki, że napisała list z apelem do prezydenta Komorowskiego. Zobacz: Komorowski powiadomił Rzecznika Praw Dziecka!
Może już czas pozwolić jej wrócić do domu? Czy Samusionek naprawdę uważa, że dziewczynka powinna siedzieć w domu dziecka tak długo, aż zmieni zdanie? Jeżeli tak dalej pójdzie, to błędów, które popełniła w ciągu ostatnich tygodni, może nie naprawić już nigdy.