Wczoraj w warszawskim sądzie pracy odbyła się pierwsza rozprawa przeciwko Alicji Węgorzewskiej, którą była pracownica oskarża o mobbing. Była dyrektorka przedszkola należącego do fundacji śpiewaczki, nie jest jedyną osobą, która kiepsko wspomina współpracę z nią. Była menedżerka nazywa ją czule "kobietą czołgiem". Zobacz: "Węgorzewska JEST BEZWZGLĘDNA! To CZOŁG A NIE CZŁOWIEK!"
We wspomnieniach byłych współpracownic pojawia się także wątek niechęci artystki do regulowania zobowiązań finansowych. Węgorzewska nie zamierza jednak łatwo się poddać.
Sprawa została utajniona przez sąd dla dobra obu stron - wyjaśnia w Fakcie. Nie ma jednak mowy o jakimkolwiek mobbingu czy znęcaniu się nad kimkolwiek. Udowodnię w sądzie, że zwolnienia pani Marzeny Łapuńki nie było bezpodstawne. Na sprawiedliwość przyjdzie nam poczekać jeszcze pewnie wiele lat.
Przypomnijmy, że zwolniona z pracy dyrektorka przedszkola zarzuca Węgorzewskiej znęcanie się nad pracownikami na oczach zszokowanych dzieci i ich rodziców. Artystka odpiera zarzuty oskarżeniem dyrektorki o to, że ta ją okradła, a teraz mści się za wyrzucenie z pracy. Zobacz: Węgorzewska ZNĘCAŁA SIĘ nad pracownicami?! "CICHO, KURWA, teraz ja mówię!"