Joanna Liszowska tyle razy przekładała już ślub, że zaczyna wyglądać na to, że wszystko rozejdzie się po kościach. Na środowej imprezie Polsatu aktorka pojawiła się nie dość, że bez narzeczonego to jeszcze bez zaręczynowego pierścionka...
Fakt wylicza wszystkie przeszkody, które pojawiły się na drodze związku Liszowskiej i biznesmena Tadeusza Głażewskiego: przeszkody formalne, bo okazało się, że aby wziąć ślub kościelny oboje musieli przejść bierzmowanie. Potem ksiądz przedłużył im nauki przedmałżeńskie. Problemem okazało się również to, że ich rodziny nie przypadły sobie do gustu:
Przyszła teściowa, która do tej pory chwaliła się Joanną, skrzętnie zbierała wycinki prasowe na jej temat, nagle w ogóle przestała o niej mówić. Nabrała wody w usta.
Kolejnym problemem jest to, że narzeczeni obracają się w zupełnie różnych światach, pomimo, że Głażewski stara się być na bieżąco w sprawach Joasi i nawet towarzyszy jej na nagraniach do programu Jak Oni śpiewają. Według tabloidu samotne pojawienie się Liszowskiej na środowej imprezie oznacza rozpad jej związku. No ale przecież byli razem w nocy na stacji benzynowej!