W czwartek pisaliśmy o tym, jak Kasia Skrzynecka wymusza rabaty w sklepach (zobacz)
. Dziś dowiedzieliśmy się o pewnej zawstydzającej scence z udziałem Dody. Piosenkarka mimo olbrzymich zarobków wykłóca się o rachunki w restauracjach, żądając od zarabiających grosze kelnerek olbrzymich rabatów.
Kilka miesięcy temu byłam na kolacji w warszawskiej restauracji Mexicana - wspomina nasza informatorka. Wiem, że Doda i jej mąż bywali tam dosyć często. Tego dnia Doda bez większych ceregieli upominała się o 50-procentowy (!) rabat, w zamian za umieszczenie nazwy lokalu na okładce jej nowej płyty. Oczywiście menedżer restauracji ją zbył, tłumacząc, że nie potrzebują takiej reklamy. Ta jednak nie potrafiła przyjąć do wiadomości, że musi zapłacić 100% ceny i zaczęła się głośno wykłócać. Musiała to słyszeć połowa ludzi obecnych w lokalu. Co więcej, Doda wraz z Radkiem opuszczali lokal w stanie "mocno wskazującym".
To by trochę tłumaczyło jej zachowanie. Co za klasa, co za styl, co za gest... Smutne, że Majdan jest już tak podporządkowany Dorocie, że nie potrafi zwrócić jej uwagi w takiej sytuacji.