Małgorzata Potocka, była żona zmarłego 12 lat temu Grzegorza Ciechowskiego ma sporo zadawnionych pretensji do jego trzeciej żony, Anny Wędrowskiej. Twierdzi między innymi, że odurzyła Ciechowskiego lekami po to, by wymóc na nim korzystne dla niej zmiany w testamencie. Zobacz: Córka Ciechowskiego: "Tata nic mi nie zostawił!"
Wędrowska nie pozostaje jej dłużna, oskarżając Potocką w Gali, że chcąc zatrzymać męża za wszelką cenę przy sobie, zmieniła jego życie w piekło.
Jak się okazuje, Potocka sama miała praktykę w takich sytuacjach. Kiedy poznała Grzegorza, był on mężem innej kobiety. W swojej autobiograficznej książce Obywatel i Małgorzata przyznaje, że wprawdzie przespała się z nim, ale czuła się winna. Zwłaszcza kiedy żona Ciechowskiego nakryła ich w łóżku.
To najgorsza rzecz, jaką zrobiłam - wyznaje po latach Potocka. To było świętokradztwo - wejść do łóżka, które należało do niego i żony. Czułam się, jakbym dokonywała rzezi na innej miłości. Twierdził, że żony nie ma w mieszkaniu, bo wyjechała, postanowił, że tam przenocujemy. Kiedy powiedziałam: "Grzegorz, ktoś otworzył drzwi", długo nic nie mówił. W końcu usłyszałam: "To jest Jola, moja żona". Zamarłam. Zobaczyła nas, stanęła jak wryta. Nie zapytała, co ja tam robię, w ogóle nic nie powiedziała tylko odwróciła się i wyszła. A we mnie krew przestała krążyć. Chciałam zapaść się pod ziemię.
Po latach spotkał ją podobny los.