Serial TVN, nazywany przez jedną z jego aktorek "tandetną telenowelą", jest emitowany od 10 lat. Gromadzi stałą, 3-milionową widownię. Mimo to producenci nie wyglądają na przekonanych do pomysłu nakręcenia kolejnego sezonu. Nikt z ekipy nie dostał jeszcze umowy do podpisania.
Wciąż nie mamy podpisanych kontraktów - narzekają w rozmowie z Super Expressem aktorzy tasiemca. Mówią nam, że to dlatego,że nakręcony materiał wystarczy na wiele odcinków do przodu, więc nie ma pośpiechu i do października zdążą. Ale wcześniej tak nie było, zawsze odcinki kręci się w wyprzedzeniem, a umowy mieliśmy dawno w rękach.
Co gorsza, niektórzy aktorzy mają podpisane z produkcją klauzule wyłączności. Boją się, że zostaną na lodzie.
Niektórzy mają podpisane lojalki, czyli że nie mogą grać w innych serialach. Sezony już się zaczęły, w innych produkcjach, w teatrach. Dla niektórych "Na Wspólnej" to jedyne źródło utrzymania - wyjaśniają aktorzy. Ludzie nie wiedzą, co się dzieje. Boją się.
Coraz głośniej mówi się o tym, że serial okazał się za drogi. Wielu grających w nim aktorów, jak Renata Dacewicz, Bożena Dykiel, Małgorzata Socha czy Grażyna Wolszczak ma ustaloną renomę i wysokie dniówki. TVN, szukający obecnie oszczędności, uznał, że go na nie nie stać. Albo, jak powiedziała Bożena Dykiel, "pożydził".