W listopadzie miną 22 lata od śmierci wokalisty zespołu Queen, Freddiego Mercury'ego. Miał 45 lat, a bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie płuc, spowodowane dużym osłabieniem organizmu w wyniku AIDS.
Od roku trwały prace nad filmem biograficznym opowiadającym historię Mercury'ego i Queen. Do wcielenia się w rolę legendarnego muzyka wybrano Sachę Baron Cohena - nie dość, że utalentowanego muzycznie, to jeszcze bardzo podobnego fizycznie do zmarłego artysty. Okazało się jednak, że 41-letni gwiazdor nie mógł dojść do porozumienia w sprawie ostatecznej wersji scenariusza z pozostałymi członkami Queen, Brianem Mayem i Rogerem Taylorem. Zrezygnował więc udziału w produkcji, a twórcy zaczęli kolejne poszukiwania. Teraz chcą ponoć, żeby Freddiego zagrał... Daniel Radcliffe.
24-latek negocjuje ponoć warunki udziału w filmie. Jeżeli się zgodzi, najprawdopodobniej dostanie gażę większą niż w Harrym Potterze.
Powiedziano mu, że jeżeli tylko chce, to rola jest jego - potwierdza informator magazynu Daily Star. Zachwycił producentów swoją kreacją Adama Ginsberga w filmie "Kill Your Darlings". Może nie jest tak podobny do Freddiego jak Sacha, jest jednak niższy, co zbliża go do pierwowzoru. Poza tym naprawdę umie śpiewać.
Zgadzacie się?