W tym roku u Edyty Górniak obyło się bez awantur. Jej były mąż najwyraźniej pogodził się już w tym, że bez porozumienia z nim zabrała Alana z poprzedniej szkoły i rok temu posłała do podstawówki, do której Krupa musi go odwozić o szóstej rano. Czesne wynosi w niej ok. 42 tysiące złotych rocznie. Ta kwota może się wahać, w zależności od liczby zajęć dodatkowych.
Z okazji nowego roku szkolnego Fakt postanowił przyjrzeć się stawkom, jakie inne gwiazdy płacą za edukację swoich dzieci.
Podobną sumę co Edzia wydaje na każdą z córek Kinga Rusin. Pola i Iga chodzą do amerykańskiej szkoły, w której czesne wynosi ok. 40 tysięcy złotych. Prezenterka zostawia więc w niej rocznie 80 tysięcy.
Maja Ostaszewska, chcąc oszczędzić dzieciom traumy, którą sama przeżyła w podstawówce (zobacz: Ostaszewska: "WYZYWALI MNIE od Żydówek i Cyganek!"), posłała je do dwujęzycznej, "wielokulturowej" placówki, za którą płaci ok. 60 tysięcy rocznie.
Córka Ilony Ostrowskiej i Jacka Borcucha uczęszcza do szkoły na warszawskim Wilanowie, co kosztuje jej rodziców 37 tysięcy za rok szkolny.
Anna Przybylska posyła zaś Oliwię i Szymona do prestiżowej amerykańskiej szkoły w Trójmieście. W tej samej placówce uczy się córka Marty Kaczyńskiej. Aktorka za dwójkę dzieci płaci około 30 tysięcy złotych rocznie. Tyle kosztuje ucieczka od państwowej szkoły. Najwyraźniej celebryci nie darzą specjalnym zaufaniem polskiego systemu edukacji.
Jak sądzicie, warto płacić aż tyle za szkoły "dla elit"?