Anna Przybylska postanowiła wypowiedzieć wojnę trójmiejskim paparazzi, którzy godzinami stoją pod jej domem i szkołą jej dzieci. Aktorka filmuje ich i zamieszcza ich wizerunki na swoim Instagramie. Reportaż o tym zrobiły już nawet Fakty TVN. Przypomnijmy:
W jej obronie stanęła Anna Czartoryska, która twierdzi, że także fotografuje osoby, które robią jej zdjęcia. Zapowiada, że jeśli któryś przekroczy granice, zgłosi sprawę do sądu.
Rozumiem Annę Przybylską. Nie można zasłaniać się prawem do prywatności, gdy samemu w bezwzględny sposób odziera się z tego prawa innych – mówi w rozmowie z Na temat. Zdarza mi się robić zdjęcia paparazzi którzy mnie fotografują. Jednak nie udostępniam ich publicznie tylko archiwizuję. Na razie to mi wystarczy - fotografowani paparazzi zazwyczaj uciekają. Jeśli paparazzi stają się zbyt natarczywi, można wytoczyć im proces o nękanie, a zdjęcia i filmy mogą być materiałami dowodowymi przed sądem.
Po stronie aktorki staje także Karolina Korwin-Piotrowska, która wytyka przy okazji innym gwiazdom, że współpracują z "paparuchami":
W tym samym czasie wiele jej koleżanek umawia się na niby przypadkowe zdjęcia w parku, sklepie, na ulicy. Przybylska zarabia na kontraktach reklamowych, o których większość szołbizu może jedynie pomarzyć, więc stać ją na nierobienie ustawek i walkę z ingerencją w jej prywatność. Swoją drogą, bardzo nieciekawe to twarze. Dobrze jest je zobaczyć z bliska i usłyszeć, jak są chamscy i butni. Przyzwyczajeni do tego, że gwiazdy idą z nimi na układy. Bo idą masowo. Jedna Przybylska nie czyni wiosny, ale lepsza ona niż nic. Paparuchy nie szanują zwierzyny, którą gonią i nie będą szanować.