Dwa lata temu Małgorzata Kożuchowska na własną prośbę rozstała się z M jak miłość. Przebiegło to w niezbyt miłej atmosferze, bo aktorka zostawiła scenarzystów w trudnej sytuacji - odejście jednej z głównych bohaterek nastręczyło im bowiem sporo problemów. Ilona Łepkowska postanowiła ją dotkliwie ukarać i zafundowała Hance Mostowiak groteskową śmierć w kartonach, która nikogo nie poruszyła, za to mocno rozbawiła.
Ponoć Kożuchowska nadal ma do niej o to żal. Mimo otrzymanego zaproszenia nie pojawiła się na jubileuszowej gali serialu. Na tle reszty obsady, która stawiła się niemal w komplecie, nieobecność odtwórczyni jednej z kluczowych ról rzucała się w oczy. Jak informuje tygodnik Rewia, zatarg z Łepkowską to jedna sprawa, ale Kożuchowska ma także na pieńku z producentem Tadeuszem Lampką.
Uważa on, że każdy aktor, decydujący się na granie w tasiemcu powinien być do dyspozycji ekipy tak długo, jak długo jego rola nie zostanie usunięta - wyjaśnia tabloid. Być może Małgorzata zrozumiała, że producent ma rację i dlatego swoje pojawienie się na gali uznała za niezręczne?
Cóż, śmierci w kartonach nie przebiło nawet równie groteskowe uśmiercenie Ryśka w Klanie.