Anna Przybylska jest w centrum zainteresowania po tym, jak zaczęła nagrywać paparazzi, którzy wyczekują pod jej domem. W jej obronie po raz kolejny staje Karolina Korwin-Piotrowska.
Mamy paparazzich, którzy szukają sensacji, ale mamy też zlecających im pracę naczelnych pism i dziennikarzy prasy kolorowej, którzy licytują między sobą zaaferowani, jak bardzo chora jest Przybylska, czy schudła, ile będzie żyła i czy to prawda, że jest ktoś, kto proponuje do sprzedaży mediom wyniki jej badań - pisze na łamach Wprostu. Na tym tle walka Przybylskiej o prawo do prywatności nie dziwi. Przeraża to, że prawo staje po stronie paparazzich, którzy mogą, jeśli im się zechce, pozwać ją do sądu za bezprawne upublicznianie wizerunku.
Dziennikarka atakuje jednocześnie koleżanki z branży aktorki twierdząc, że to one są odpowiedzialne za to, jak bardzo paparazzi ingerują w życie celebrytów.
_Emocje Przybylskiej ich nie obchodzą, jest dla nich "ryjem", niczym więcej. Ona sama może zrobić niewiele, bo jest osobą publiczną. Przez lata celebryci przesuwali granicę prywatności. Może walka Przybylskiej o szacunek się uda, ale pamiętajmy, że wtedy kiedy ona broni swojego terytorium, j**ej koleżanki ustawiają się z rodziną z paparazzi, aby zareklamować klinikę, wózek czy pieluchy.**_