Kiedy wyszło na jaw, że Robert Janowski, zapewniając oficjalnie, że nie chce mieć nic wspólnego z przyłapaną na kradzieży narzeczoną, planował z nią po cichu ślub, stało się jasne, że musiało ich połączyć naprawdę silne uczucie. Nie wszyscy to zrozumieli. Syn muzyka, Makary Janowski, ciągle nie może pojąć, dlaczego ojciec ryzykuje karierą, rodziną i przyjaciółmi dla kobiety, która go oszukała i publicznie ośmieszyła.
Jak się okazuje, oprócz uczucia, parę połączyły także wspólne zainteresowania. Najważniejsze z nich to pieniądze. Monika G. pokazała, że lubi żyć oszczędnie, próbując wyjść bez płacenia ze sklepu Neiman Marcus na Florydzie. Janowski zasłynął zaś burzliwym rozwodem z drugą żoną, podczas którego starał się zostawić jej i córkom jak najmniej pieniędzy.
Jak informuje Fakt, nowożeńcy postanowili zaoszczędzić także na ślubie. Wprawdzie zaplanowali wystawną uroczystość w Janowcu, ale za to nie pozwolili gościom przychodzić z osobami towarzyszącymi. Parę tysięcy udało się także zaoszczędzić na oprawie muzycznej. Robert powierzył ją muzykom z programu Jaka to melodia? Jak donosi tabloid, prezenter doszedł do wniosku, że samo zaproszenie na jego ślub jest takim zaszczytem, że muzycy nie powinni oczekiwać niczego więcej.
Mogli się na to nie zgodzić, ale nie chcieli mu podpaść - potwierdza znajomy Janowskiego. TVP kocha Roberta i liczy się z jego zdaniem, więc każdy czuje przed nim respekt.
Na szczęście Monika nie musiała tym razem oszczędzać na ubraniach: Głodek wydała 6 tysięcy na suknię ślubną!