Po rozstaniu z Adamem Królem Marta Żmuda-Trzebiatowska rzuciła się ponoć w wir życia "singielki" i najwyraźniej przypadło jej to do gustu. Do tej pory, pod opieką zaborczego narzeczonego, nie miała dość okazji, żeby się wyszumieć.
Aktorkę widywano ostatnio w towarzystwie wielu mężczyzn, m.in. stylisty fryzur Przemysława Grejcza oraz wyrzuconego z Eski Rock Michała Figurskiego. Pojawiły się nawet plotki, że parę łączy coś więcej. Sprzyjał im fakt, że rozpada się małżeństwo Michała z Odetą Moro-Figurską. Odeta znalazła sobie niedawno nowego faceta. Być może przestało się jej podobać, że mąż "czasem ją gwałci". Zobacz: Żona Figurskiego: "BYWA, ŻE MNIE GWAŁCI"
Na pytanie o Figurskiego Marta zareagowała dość nerwowo. Widocznie przestraszyła się, że rzeczywiście ktoś mógłby potraktować tę znajomość poważnie. Zapewnia więc, że "widziała go zaledwie raz w życiu":
To jakieś nieporozumienie śmiechu warte - wyjaśnia w tygodniku Rewia. Widziałam go zaledwie raz w życiu. Jest kolegą mojej przyjaciółki.
W panikę wpadła też agentka aktorki, która czym prędzej wydała w tej sprawie oficjalne oświadczenie.
Oficjalnie dementuję informację o związku Marty Żmudy Trzebiatowskiej i Michała Figurskiego - zapewnia w tabloidzie.
Nie dziwimy się ich reakcji. Jest się czego wstydzić.