W ostatnim odcinku Must be the music jury odrzuciło wielu pretendentów do miana nowych gwiazd. Jako pierwsza nie spodobała się im Sylwia Piotrowska z Konikowa, która zaśpiewała piosenke The Best z repertuaru Tiny Turner. Wokalistka usłyszała kilka przykrych słów. Nie ona jedna w niedziele pożegnała się z marzeniami o karierze.
Zespół z Lublina, który porwał się na coveru Justina Timberlake'a Sexy Back akurat podbili serca Kory, Sztaby, Zapendowskiej i Łoza. Zobaczymy ich w kolejnym etapie. Podobnie Maciej Zieliński dostał kolejną szansę i niebawem znowu zaśpiewa jurorom. Największą sensacją wieczora była grupa Das Moon z Warszawy. Ponoć „gusta widowni się wyrabiają” i oryginalna kapela ma szansę na finał.
Z rywalizacji odpadła natomiast Pani Jadwiga, która wykonała utwór Violetty Villas. Paweł Sulik zaś otrzymał cztery razy "nie" i nie przedostał się do następnego etapu programu. Na pochwały nie zasłużyli również muzycy z Wrocławia, których występ Kora podsumowała słowami:
_Niestety śpiewa pan troszkę beznadziejnie._
Za ciekawy projekt sędziowie uznali grupę Sarcast i ich autorski kawałek Ile. Jurorzy mieli podzielone zdania w kwestii talentu Pawła Urbanka z Piastowa, który otrzymał dwa "nie" oraz dwa "tak". Ostatecznie wokalista odpadł z show razem z zespołem Shadok i Kacprem Szymczakiem. O finał walczyć będą trzy dziewczyny z grupy Chwilka, Yana Bazhychka i Death Notice.